sobota, 8 sierpnia 2020

Dzień 8 - sobota, 8.08.2020, Mierzeja Kurońska (Litwa)

Dzisiaj zaczęliśmy dzień polowaniem na lepszą miejscówkę dla naszych dwóch przyczep i namiotu. Na szczęście na polu panuje spora rotacja i trochę miejsc jeszcze przed południem się zwalnia. Niestety ciągle przypomina to układankę tetrisa.


Znajdujemy miejsce nieco w głębi kempingu. Przestawiamy przyczepy, a na wpół złożony namiot przelatuje te kilkanaście metrów niesiony przez cztery osoby. Była to dość ciekawa operacja. Ale fakt - mamy trochę więcej miejsca, nikt nam nie jeździ po głowach podczas spania, a nasi byli sąsiedzi mogą wreszcie rozstawić stolik przy przyczepie.

 

Po udanej operacji przeprowadzki lecimy na plażę. Jedziemy na rowerach ciut dalej, żeby nie narażać się na tłum z kempingu … i przez przypadek lądujemy na plaży dla nudystów😉

 





Wieczorem część ekipy idzie na zwiady na pobliski punkt widokowy. Coś czuję, że jeszcze tam wrócimy.


Dzień 7 - piątek, 7.08.2020, Dubysa – Mierzeja Kurońska (Litwa)

Dzisiaj z samego rana podejmujemy próbę dojechania na Mierzeję Kurońską. Mamy świadomość, że może nie być to łatwe. Mamy w miarę sprawnie dojechać do Kłajpedy, skąd odpływa jedyny prom na mierzeję. Tam musimy wjechać na teren ichniejszego parku narodowego i dojechać pod samą rosyjską granicę do Nidy na jedyny kemping. Wszystko ze świadomością, że kemping jest bardzo oblegany i może na nim nie być miejsc. Liczymy na łut szczęścia, bo niestety od paru dni nie udaje nam się skontaktować administracją kempingu.

Po krótkiej przerwie w litewskim Lidlu i dłuuugim czekaniu na prom (1h)– jesteśmy. Pan z recepcji na szczęście twierdzi, że powinno się udać wykombinować dla nas miejsce.

„Wykombinować” to faktycznie dobre określenie – kemping jest załadowany po brzegi. Jest weekend i jeszcze jakieś imprezy w pobliskiej miejscowości, także chętnych na nocleg nie brakuje.

Ostatecznie recepcjonista upycha nas kolanem gdzieś na pomiędzy końcem parkingu, wejściem do toalet, wejściami do dwóch przyczep i bagażnikiem trzeciej. Hmm nie jest to szczyt marzeń, ale jesteśmy. Tego dnia skoczyliśmy jeszcze na plażę, żeby wynagrodzić sobie trudy przeprowadzki.


Nasza dotychczasowa trasa



Dzień 6 - czwartek, 6.08.2020, Dubysa (Litwa)

Nasze podejrzenia się sprawdzają – budzimy się w naprawdę uroczym miejscu. Motocyklista z Holandii szybko się zbiera w dalszą podróż (zresztą wybiera się mniej więcej w podobnym kierunku, bo wybrzeżem Bałtyku zamierza dotrzeć do Tallina).





Szybka zapada decyzja, że zostajemy tu jeszcze na jedną noc. Postanawiamy dzisiaj wykorzystać potencjał tego miejsca. Z gospodarzami tego miejsca umawiamy się na niedługi spływ kajakowy i wieczorną saunę. Resztę roboty „robi” sam teren biwakowy. Dzieciaki cały dzień biegają miedzy rzeką i boiskami i tropią wyjątkowo „gościnne” tutejsze koty.

 



Spływ kajakowy.

Rzeka nie jest trudna, ale wyjątkowo piękna i „odludna”. Podczas blisko trzygodzinnego spływu widzimy tylko dwoje ludzi kąpiących się z brzegu. Za to naliczyliśmy z 10 czapli😉







Wieczorem, gdy dzieci już śpią, korzystamy z sauny z kąpaniem się na waleta w rzece. (Ale spokojnie – pełna kultura: było ciemno 😉)

A tu nasza sauna (przerobiona przyczepa) jeszcze za dnia.



Dzień 5 – środa, 5.08.2020, Danowskie – Dubysa (Litwa)

Dzisiaj się przenosimy. Jedziemy już na Litwę. Postanowiliśmy zatrzymać się mniej więcej w połowie drogi na Mierzeję Kurońską. Trochę obawiamy się ewentualnych kontroli na granicy. Ostatecznie nikt się nami nie interesował. Przejście graniczne było „opuszczone”. Ciekawe jak będzie to wyglądało w drodze powrotnej. Mam nadzieję, że nie spotka nas tam żadna niespodzianka.

 


Miejscówkę znaleźliśmy w zasadzie na wybił trafił, byle mniej więcej w połowie drogi na Mierzeję Kurońską. Padło na kemping Dubysa.

 

Miejsce okazało się genialne. Ogromny zadbany teren nad rzeką. Ładna infrastruktura – wiaty, kibelki, boiska i sauna tuż nad wodą. Zajechaliśmy tam już pod sam wieczór. Oprócz nas był tam dokładnie jeden malutki namiot motocyklisty z Holandii.

Miała to być miejscówka na jedną noc, ale już czujemy, że chyba zostaniemy tu ciut dłużej.

Nasza dotychczasowa trasa


Dzień 4 – wtorek, 4.08.2020

Dzisiaj wycieczka rowerowa. Pakujemy dzidzie do przyczepki i ruszamy w stronę kolejki wąskotorowej w Płocicznie. Dokładnie przy przekraczaniu bramy padają pierwsze krople deszczu. No i co tu wiele pisać, z czasem rozpadało się na maksa i nie przestało do wieczora.




Deszczowa wycieczka.





W Płocicznie złapaliśmy oddech i przebraliśmy się w ostatnie jeszcze suche ubrania. O 16.00 złapaliśmy kolejkę, której trasa biegnie wzdłuż jeziora Wigry. Wysiadamy w Kruszniku i wracamy na kemping.




Trzeba przyznać, że dzieciaki były meeegaa dzielne – ostatnie 5 km cisnęliśmy przemoczeni od stóp do głów.

Dzień 3 – poniedziałek, 3.08.2020

Kolejny dzień ładujemy akumulatory nad jeziorem. 




Po południu jedziemy na obiad do Augustowa. Trafiamy do ciekawego miejsca „Kaktusik” – trochę centrum regionalne (tak się samo określa), trochę nieduży ośrodek rekreacyjny (parę placów zabaw, konie, sauna), trochę restauracja i miejscówka „weselna”.

                    


 Na koniec idziemy rozprostować nogi na punkt widokowy nad kanałami augustowskimi.




Dzień 2 – niedziela, 2.08.2020 (Danowskie)

Dzisiaj testujemy kąpielisko na polu namiotowym. Jeszcze jest trochę ludzi, ale zdecydowana większość po południu się zbiera. W zasadzie poza paroma ekipami na polu zostają jedynie pozostawione na stałe przyczepy.

 



Zwiedzamy jezioro na SUPie i najbliższą okolicę na rowerach. Wieczorem szukamy raków (udało nam się wypatrzyć jednego).