Dzisiaj od rana nieśpiesznie odkrywamy uroki naszego kempingu. Trzeba przyznać, że wybraliśmy fajne miejsce. Dogodnie położony – między stolicą wyspy, miastem Kuressaare, a początkiem półwyspu Sõrve. Z nienajgorszą infrastrukturą kempingową – czyste sanitariaty (jest nawet nocnik dla dzieci😉), ogólnodostępna wyposażona kuchnia z minikuchnią dla dzieci, jadalnia, pralnia, „domek” grillowy, stoliki i wiaty piknikowe, sauna. Wszystko na zadbanym zadrzewionym terenie z dwoma małymi stawikami (w tym z jednym z piaszczystą plażą i możliwością pływania).
Wczesnym popołudniem ruszamy zwiedzić miasto Kuressaare. Naszym głównym celem jest znajdujący się tam średniowieczny zamek, ale chcemy się też tam po prostu pokręcić. W końcu dzisiaj już nigdzie się nie spieszymy.
Miasteczko było bardzo przyjemne – nieduże, sporo
zabytkowych budynków w historią sięgającą średniowiecza. Ale to zamek i
otaczający go teren okazał się prawdziwą perełką.
i zamiana;)
Wewnątrz mieściło się najstarsze w Estonii (otwarte jeszcze w XIX wieku) muzeum historyczne. W zabytkowych zamkowych wnętrzach przedstawiono historię tych terenów i całej Estonii od czasów prehistorycznych do współczesnych. Sporą część przeznaczono na treści związane z czasami nowożytnymi, okupacją rosyjską i historią odzyskiwania niepodległości już w XX wieku.














Brak komentarzy:
Prześlij komentarz