Dzisiaj rozpoczęliśmy naszą podróż powrotną. Chcemy po drodze zobaczyć jeszcze parę miejsc, ale nie będzie to już tak długi etap jak w drugą stronę. Na pierwszy przystanek wybraliśmy łotewski Park Narodowy „Gauja”, a konkretniej miasteczko Līgatne, w którym znaleźliśmy miły kemping nad rzeką. Nie zatrzymamy się tam na długo, bo tylko na dwie noce.
Podróż minęła nam bez większych trudności. Znowu prom i droga wzdłuż Zatoki Ryskiej. Po drodze granica estońsko-łotewska.
Tuż przed Rygą odbijamy jednak na wschód w
kierunku doliny rzeki Gauja. To właśnie tam znajduje się największy i zarazem
najstarszy park narodowy na Łotwie - Gaujas nacionālais parks. Park rozciąga
się wzdłuż rzeki, z grubsza między miejscowościami Sigulda a Kieś (Cēsis).
Początkowo mamy problem z wybraniem miejsca noclegu… Teren ten bowiem wyjątkowo
obfituję w różnego rodzaju atrakcje i ciekawe miejsca – od tych typowo przyrodniczych (trasy trekkingowe, jaskinie, rezerwaty, przełomy rzeki itp.), przez
historyczne (średniowieczne zamki, pałace, ruiny starych osad, większe i
mniejsze muzea) po propozycje innych ciekawych aktywności (parki linowe, rozmaite
spływy rzeką, jazda konna, loty balonem, czy kolejka gondolowa nad doliną
rzeki). Wszystko to połączone jest całą
siecią szlaków rowerowych i pieszych. Nie jest łatwo w tym coś wybrać na raptem jeden pełny dzień na miejscu.
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na miejscowość Līgatne,
w centralnej części parku. Ustaliliśmy, że jutro ruszymy rowerami i zobaczymy
coś ciekawego w promieniu kilku kilometrów od naszego kempingu. Z bólem serca odpuściliśmy wszystkie dalsze punkty. Nie mogliśmy ryzykować dłuższej
wyprawy rowerowej (nie mamy już ze sobą przyczepki dla Zosi), a od samochodu chcieliśmy
odpocząć ten jeden dzień.
Namiot rozstawiamy nad rzeką na kempingu na Canoe camping Makars tuż przy przeprawie promowej. Jeśli wierzyć tutejszym opisom,
jest to jedyny taki prom w tej części Europy – drewniana tratwa na dwóch
łodziach przeciągana z brzegu na brzeg siłą ludzkich rąk. Niby jest w stanie
przewieźć samochód, ale postanowiliśmy nie testować jej wyporności naszym
wyładowanym po brzegi autem. Wybraliśmy obserwowanie tego cudu techniki z brzegu ;)



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz