Dzisiaj czeka nas kolejny przejazd w stronę Polski. Postanowiliśmy zatrzymać się na jedną noc w Kownie. Tym razem wyjątkowo zamiast kempingu wybieramy hotel przy rynku starówki.
Jeszcze nieśpieszne śniadanie nad rzeką, zwinięcie namiotu
i ruszamy. Musimy się pożegnać z naszym sąsiadem, wyjątkowo oswojonym
królikiem, który towarzyszył nam podczas pobytu na tym polu.
Tym razem, gdy mijamy granicę litewską, widzimy w
przeciwnym kierunku partol straży granicznej. Po naszej stronie – nic. Jedziemy
dalej.
Już na pierwszym postoju przypominamy sobie, że
Litwini bardzo rygorystycznie podchodzą do kwestii maseczek. Mimo, ze na
zewnątrz ciężko zobaczyć kogokolwiek w maseczce, to w pomieszczeniach
absolutnie wszyscy mają maseczkę. I to o dziwo poprawnie założoną. Fakt założenie
maseczki to nie jest jakaś wielka filozofia, ale w Polsce często można spotkać
nieśmiałych buntowników z maseczką na brodzie, czy niezasłaniającą nosa. Po co
ją zakładają? Ciężko stwierdzić. Myślę, że to trochę tak, jak zarzucanie samochodowych
pasów bezpieczeństwa na ramię (bez zapinania), żeby „policja się nie czepiała”.
W każdym razie, na Litwie nie sprawa jest jasna –
wchodząc do jakiegokolwiek pomieszczenia, czy to sklep, restauracja, czy muzeum,
a nawet latarnia morska – masz mieć maseczkę i najczęściej również zdezynfekować
ręce. Przez te wszystkie dni na Litwie widziałam tylko jedną osobę na stacji benzynowej,
która weszła bez maseczki. Pan został szybko upomniany przez sprzedawcę i
jednego z klientów i po chwili wrócił już z maseczką.
Po ciekawe, na Łotwie i w Estonii sprawa się ma zgoła
inaczej. Na Łotwie czasami niby jest informacja o maseczkach, ale nikt ich nie
zakłada. Na Estonii nie widzieliśmy chyba nawet informacji o konieczności
założenia maseczek. Ale trzeba przyznać, że w Estonii byliśmy w raczej
odludnych miejscach. Możliwe, że w Tallinie wygląda to inaczej.
Do Kowna zajeżdżamy koło 18. Szybko wrzucamy niewielki
plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami do pokoju i idziemy na spacer.
Jutro od razu po śniadaniu, ruszamy do Polski. Na
naszym ostatnim przystanku mamy dla chłopców małą niespodziankę.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz